Znak, Zadie Smith, Maria Makuch, zdaniem_szota
Instagram #843
Do śniadania. #zdaniemszota #zadiesmith #mariamakuch #grandunion #znak
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota) Lis 11, 2019 o 2:29 PST
Do śniadania. #zdaniemszota #zadiesmith #mariamakuch #grandunion #znak
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota) Lis 11, 2019 o 2:29 PST
Nowe wydanie tzw. "Trylogii krakowskiej" Wita Szostaka już w komplecie. To jedna z najciekawszych opowieści o polskiej historii, groteskowa momentami, acz bardzo na serio. Niedlugo wiecej, bo po latach podczytuję na nowo "Fugę" i powiadam wam - uwielbiam bohaterów Szostaka, ich nieudolność, życie w fantazmatach i wybraźni. Są jakoś pocieszni, ale przy tym bardzo smutni. Okładki Patrycji Podkościelny świetnie grają z treścią powieści. Warto uzupełnić bibliotekę, jak jeszcze tych tytułów nie znacie. #zdaniemszota #witszostak #powergraph #patrycjapodkoscielny
Post udostępniony przez Zdaniem...
Taki zestaw mi się z nowości ułożył. Przed snem czytam Kuźniak, ale książka Karoliny Prewęckiej mnie przyciąga, bo prawde pisząc nic o Meli Muter nie wiem poza znajomością obrazów. #zdaniemszota #melamuter #olgaboznanska #angelikakuźniak #karolinaprewęcka #wydawnictwoliterackie #fabułafraza
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota) Lis 9, 2019 o 1:02 PST
Zmęczyłem “Mój rok relaksu i odpoczynku” Ottessy Moshfegh i dobrnąłem do zakończenia mocno nieusatysfakcjonowany. Opowieść o pogrążonej w depresji młodej Amerykance, która podjęła się próby przespania życia ma świetne literacko momenty, dzieje się tu sporo na poziomie języka (tłum. Łukasz Buchalski), jest komizm, który w zderzeniu z samotnością i smutkiem głównej bohaterki daje odpowiednie efekty w mózgu czytelnika, ale zdaje się być książka Moshfegh udanym powtórzeniem tego, co w literaturze od dawna już obecne - ironicznych opowieści o depresji, braniu psychotropów i poczuciu osamotnienia...
To jest proszę Państwa, LITERATURA. Wojciech Nowicki i jego "Cieśniny" to czytelnicze wyzwanie, proza gęsta językowo, przez którą trzeba się przebijać nigdzie się nie spiesząc. Coś na kształt apokryfu, gdzie współczesny bohater w eseistycznej formule przemierza świat tak w jego topograficznym jak i historycznym wymiarze. Jeśli jesteście czuli/czułe na język i lubicie się trochę pogubić w literaturze, to jest to książka, której nie możecie ominąć. Nowickiego fascynuje dziewiętnastowieczna wizja szaleństwa, gdy nauka próbowała zrozumieć, dlaczego niektórzy mają potrzebę podróżowania.
Dzisiaj...
Ten moment, gdy na wieczór planowałeś jakiś powrót do klasyki, a z poczty odebrałeś PSIE SUCHARKI i nie możesz się oderwać. Kocham! #zdaniemszota #psiesucharki #znak #mariaapoleika
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota) Lis 7, 2019 o 9:16 PST
Do podróżowania mam stosunek mocno ambiwalentny. Doskonale sie czuję w domu i jego okolicach. Obce mi są pragnienia w rodzaju weekendowego "brejku" w gorących "destynacjach". Jednocześnie życie mi sie tak ułożyło, że podróżuję bardzo często i przyzwyczaiłem się do szybkiego pakowania. O jednej z takich natychmiastowych podróży piszę dla @magazynpismo W dziale podróże znajdziecie też @ilo.wisniewska , co jest wspaniałym zbiegiem okoliczności. Polecam się w druku. #zdaniemszota #magazynpismo #olgatokarczuk #ślademnoblistki #ilonawiśniewska #podróże
Post udostępniony przez Zdaniem Szota (@zdaniem_szota) Lis 7, 2019 o 6:58 PST
W listopadowym Magazynie Pismo znajdziecie tekst będący efektem mojego wyjazdu do Niemiec tuż po ogłoszeniu decyzji sztokholmskiej Akademii. Nieśmiało sie Państwu polecam.
TUTAJ PRZECZYTACIE TEKST
Biografia kota Iwana to pięknie zilustrowane i świetnie ułożone fragmenty z twórczości Tadeusza Konwickiego, w których głównym bohaterem jest tytułowy zwierzak. Wielki, dumny puszysty kociak, który zawładnął domem państwa Konwickich. Autor napisze o sobie, że jest jego niewolnikiem i nie będzie to tylko kokieteria. Iwan rządził niepodzielnie. Prowokuje mnie to słowo. „Niepodzielnie” – a jednak dzielił. Wybierał sobie ukochanych lokatorów – Tadeusza lizał po resztkach włosów na głowie, czego najwyraźniej odmawiał innym domownikom. Pokochał Marię Konwicką, autor przypuszcza, że z powodu jej...
Są książki, o których usłyszycie, że bolą. Stwierdzenie to z pewnością jest nadużywane w książkowym marketingu, ale przy tej pozycji samo się ciśnie pod palce na klawiaturze. „Znikanie” Izabeli Morskiej boli, uwiera, otwiera nie tylko na - z góry nieudaną - próbę współodczuwania z autorką, ale też na egoistyczne gesty myślenia o sobie, swojej pozycji w systemie opieki zdrowotnej jak i w społeczeństwie. W chorobie odbija się nie tylko kondycja ciała, ale i całego człowieka wobec otoczenia. Gdy zachorujemy, zwłaszcza trwalej, poważniej, znaczenie będzie miało to kim jesteśmy – kogo znamy,...