Dzisiaj fragment opowiadania “Miasteczko”. Przyznaję, że Lipski dołączył do moich ulubionych opowiadaczy o żydowskim świecie obok Heringa i Wojdowskiego. Dość to niezwykłe.
“Brudna woda płynęła rynsztokiem, nawet na rynku. Poza tym śmierdziało uryną, zwłaszcza w dzień targowy, który wypadał w czartek. W różne piątki Ola wychodziła niby tak i podpatrywała Żydów. Nie było ich dużo. Sklep Eichlera, kwas, Icek. Brakowało wielu do dziesięciu, aby można było się modlić. A przecież niekiedy się modlili. Kiwali się, mieli pretensję do Boga, krzyczeli, wyzywali nawet głośno. Napierali na Niego....